by  in Aktualności, Wywiady

Walka ze Szpilką? Choćby jutro!

Mariusz Wach od kilku dni przebywa w Anglii, gdzie jest sparingpartnerem Anthony’ego Joshuy. Brytyjczyk 29 kwietnia na Wembley zmierzy się z Władimirem Kliczko, a stawką będą trzy mistrzowskie pasy królewskiej wagi ciężkiej federacji IBF, IBO i WBA. – Ta walka będzie stać na bardzo wysokim poziomie. Zainteresowanie jest ogromne, na Wyspach wszyscy dyskutują o tym pojedynku – zaznaczył Polak w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.
RAFAŁ MANDES, SPORT.TVP.PL: – David Haye, Aleksander Powietkin, Carlos Takam, Dereck Chisora, Kubrat Pulew, Tomasz Adamek, Wiaczesław Głazkow, a teraz Anthony Joshua. Lista pięściarzy z którymi pan sparował robi wrażenie.
MARIUSZ WACH: – Jestem weteranem sparingów i choć teraz trenuje z Joshuą, to już na mnie nie robi to większego wrażenia. Na pewno jest to jednak kolejne fajne doświadczenie i duże wyróżnienie. Niewykluczone przecież, że wkrótce Joshua będzie posiadaczem kilku mistrzowskich pasów w wadze ciężkiej.
– Zawodnicy, którym pomagał pan przygotowywać się do kolejnych walk, zazwyczaj wygrywali te pojedynki?
– W większości przypadków tak, można powiedzieć, że przynoszę szczęście. Rok temu sparowałem z Johannem Duhaupasem, który poleciał do Finlandii i w Helsinkach znokautował bohatera miejscowych kibiców Roberta Heleniusa. Ostatnio dostałem zresztą propozycję od Derecka Chisory, który wkrótce będzie się bić właśnie z Heleniusem, ale musiałem odmówić – nie samym sportem człowiek żyje, trzeba odpocząć i pobyć z rodziną. Nieskromnie powiem, że w bokserskim świecie liczą się z moim zdaniem, mam wiele propozycji. To miłe głównie dlatego, że ja się nie wyrywam, że to trenerzy czy sami zawodnicy się do mnie odzywają i zapraszają. Doceniają mnie jako sparingpartnera.
– Jak długo potrwają sparingi z Joshuą?
– Jeszcze około dwóch tygodni. Ja sparuję z nim trzy razy w tygodniu, po sześć rund, ale Anthony ma wielu sparingpartnerów i ciągle się zmieniamy.
– Jak na tle innych pięściarzy, z którymi pan trenował, prezentuje się Joshua?
– Trudno porównywać, bo każdy zawodnik prezentuje inny styl. Joshua jest zdecydowanie bardziej wymagający od pozostałych, do tego odporniejszy na ciosy. Do tego bardzo mocno bije, czuć, że ta muskulatura przekłada się na siłę w ringu i w dodatku te jego ciosy bardzo dynamicznie. Oczywiście sparujemy w dużych rękawicach i trudno zestawić jego siłę np. z Władimirem Kliczko, z którym walczyłem o tytuł, ale panowie dysponują podobną mocą uderzenia.
– Kto wygra walkę na Wembley?
– Nie chcę obstawiać, to jak wróżenie z fusów, szanse są wyrównane. Joshua i Kliczko mają swoje plusy i minusy, o których zresztą dobrze wiedzą. Przede wszystkim doświadczenie – to olbrzymi atut Kliczki, z kolei największy minus Joshuy. Brytyjczykowi może tego doświadczenia brakować, w końcu nigdy nie walczył dłużej niż siedem rund, ale z drugiej strony jest młody oraz ambitny i będzie miał po swojej stronie kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Kliczko natomiast nie jest tak odporny na ciosy, jak mocniej dostanie, to zaczyna się gubić i popełniać błędy w obronie, jednak i on ma coś do udowodnienia – chce pokazać, że 41-latek jest w stanie pokonać młokosa i niewykluczone, że to mu się uda. Jedno jest pewne – ta walka będzie stać na bardzo wysokim poziomie. Zainteresowanie na Wyspach jest ogromne, na treningach Joshua udziela wielu wywiadów, wszyscy w Anglii rozmawiają o tym pojedynku.
– Joshua na Twitterze wstawił zdjęcie z panem i podpisał je „Clubber Lang oraz Ivan Drago”. To dwaj rywale głównego bohatera kultowej filmowej serii „Rocky” – Rocky’ego Balboy.
– Śmiechu było dużo, obaj lubimy te filmy. Mam tylko nadzieję, że Joshua i ja nie będziemy jak Lang oraz Drago i wygramy swoje najbliższe walki o tytuł (śmiech).
– Po ostatnim wygranym pojedynku z Erkanem Teperem wspomniał pan, że coś dużego wisi w powietrzu.
– Nie chciałbym na razie nic zdradzać, by nie zapeszyć. W ringu pojawię się przed jesienią, jednak nie będzie to jeszcze walka o tytuł, ale kto wie – może za 2-3 pojedynki po raz trzeci stanę przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa. Mam za sobą rozmowę z promotorem Deontaya Wildera (Lou DiBella, red.), moje losy mogą się różnie potoczyć. Na pewno starcie o tytuł to mój cel, zresztą taka batalia jest pewna jak to, że po piątku jest sobota. Pytanie tylko kiedy.
– W rankingu cenionego portalu boxrec.com, z którego wypadł Artur Szpilka (ostatnia walka w styczniu 2016 z Wilderem), jest pan aktualnie najlepszym polskim pięściarzem wagi ciężkiej i siedemnastym na świecie. Czuje się pan numerem jeden królewskiej kategorii nad Wisłą?
– Te liczby, który pan przytoczył, sprawiają, że czuję się naprawdę dobrze, ale nie chcę mówić, czy jestem najlepszy w Polsce, czy nie. Kiedyś mówiłem, że fajnie by było, gdyby zorganizowano u nas turniej, który wyłoniłby numer jeden, ale to oczywiście jest nierealne. Do gry weszliby bowiem promotorzy, u których sport schodzi na drugi plan.
– Chciałby pan zmierzyć się z Arturem Szpilką o miano najlepszego ciężkiego w Polsce?
– Nie ma problemu, pakuję się, wsiadam w samolot, rano jestem w kraju na wadzę, a wieczorem wychodzę na ring. Szkoda tylko, że to nie jest takie proste, że nie tylko sami zawodnicy o tym decydują. Artur dał fajną walkę z Wilderem, ale ciekawe jak by się zachował, gdyby ponownie stanął przed nim dwumetrowy rywal, który chce znów mu zrobić krzywdę. Mówi, że zapomniał o tym ciężkim nokaucie, jednak czegoś takiego z głowy do końca nie da się wyrzucić.
– W walkach z Władimirem Kliczko i Aleksandrem Powietkinem przyjął pan wiele mocnych ciosów. Nie brakuje opinii, że ma pan najtwardszą głowę spośród polskich pięściarzy.
– W życiu dostałem też kilka razy kijem bejsbolowy i przeżyłem, ale czy to jest powód do dumy? Zobaczymy na starość, bo teraz organizm jest jeszcze młody i nie ma żadnych efektów ubocznych. Niektórzy dostają bombę i padają na deski, a ja z Kliczko i Powietkinem obrywałem przez dwanaście rund – to się musi odłożyć i mieć jakiś wpływ na moje zdrowie, ale na razie nie ma problemów i oby tak zostało.
– Dwie dopingowe wpadki, po walkach z Kliczko i Powietkinem, spędzają panu nadal sen z powiek?
– Nie chcę do tego wracać, ale tak jak teraz takie pytania się pojawiają i pewnie będą pojawiać. Zapewniam jednak z ręką na sercu, że nigdy świadomie nie zażyłem niedozwolonych środków. Tylko ja wiem, jak było naprawdę, ale nikogo na siłę nie muszę, by mu uwierzył.

źródło: SPORT.TVP.PL

adminWalka ze Szpilką? Choćby jutro!